Strony

czwartek, 13 sierpnia 2015

Wymianka z Carmela.

Ostatnio troszke zaniedbalam moje naparstkowe hobby.Mam nadzieje, ze motywacja wroci i znowu z radoscia bede wyczekiwac nowych okazow do swojej kolekcji.
Juz jakis czas temu dotarla do mnie kolejna (chyba juz 3) wymianka z Carmela z Ceuty.
Niestety postanowilam , ze bedzie to juz moja ostatni wymianka z nia.
Do poprzednich wymianek nie mam zadnych zastrzezen, ale niestety ta ostatnia okazala sie kompletna porazka.


Umowilysmy sie na wymianke 9-naparstkowa.
Moje zdziwienie bylo dosyc spore, kiedy po otworzeniu koperty, wyjelam naparstkow sztuk 5.
Napisalam do Carmeli, byla zdziwiniona.Wytlumaczyla mi, ze widocznie mnie z kims innym musiala pomylic.Niestety pozostalych 4 naparstkow, ktore sobie wczesniej wybralam, juz nie miala.
Wybralam zatem inne.
Wszystkie naparstki mialy pochodzic z Malagi i mialy byc recznie malowane.



Kiedy przyjrzycie sie zdjeciom, sami zauwazycie, ze naparski nie sa nowe,
Uszkodzenia z cala pewnoscie nie powstaly podczas "podrozy" do mnie.
Naparstki maja uszkodzone szkliwo, liczne "pajeczynki" i odpryski.



Najbardziej jednak mnie wkurza to, ze umowilysmy sie  na wymiane naparstkow z Malagi a dostalam np. z Toledo, czy Tarify....Taka mala roznica...







No dobrze, to jeszcze jestem w stanie zaakceptowac.Ale zupelnie nie rozumiem, no nie"kumam" najzwyczjaniej, dlaczego, ktos mi wciska meksykanski naparstek recznie malowany jako hiszpanski?


I na koniec...Sama zazwyczaj dodaje jakis drobiazg do wymianek, czasami sa to slodycze, herbatki, a czasami naparstek.Naparstek, ktory pochodzi z kraju, a ktorego ja pochodze, lub kraju w  ktorym mieszkam.
Nie lubie, jak ktos wciska mi bubla jako "prezent", bo sam go nie potrzebuje. Angielskich naparstkow z kalkomania kwiatuszkowa mam pod dostatkiem.


Niestety a moze stety moje wymiankowe preferencje bardzo sie zmienily w czasie ostatniego roku, wymagania nieco wzrosly.Nie kolekcjonuje juz jak kiedys wszystkich naparstkow.Staram sie sama wybierac, to co mi sie podoba.Oczywiscie wszystkie naparstki z podrozy  od znajomych, czy rodziny przyjmuje bardzo chetnie.Natomiast nie kupuje juz masowo  kalkomanii z kwiatuszkami i zwierzaczkami.
Przepraszam , ze sie tak uzewnetrznilam, mam nadzieje, ze nikogo z Was nie urazilam.
W chwili obecnej nie jestem juz na etapie ILOSCI, ale JAKOSCI posiadanych naparstkow.

Pozdrawiam Was serdecznie i zycze wszystkim udanych wyianek :).

11 komentarzy:

  1. Rozumię cię doskonale bo ja pomimo dosyc krótkiego okresu zbierania naparstków nabrałam już chrapki na tez coraz bardziej jakościowe naparstki i jak kupuję naparstki zagraniczne to takie bardziej już nietuzinkowe. Ale jezeli chodzi o polskie naparstki to nie wybrzydzam,bo wiem ,że niestety lepszych od tych co są dostępne podczas odwiedzania miejsc nie dostanę i dlatego je kupuje.
    Tez po takiej wymiance byłoby mi bardzo przykro.
    Szkoda ,że na Helu nie było recznie malowanych naparstków,ale szeptnę ci ,że udało mi się jeszcze kilka malowanych kupic dla Ciebie z innych nadmorskich miejscowości:)
    Pozdrawiam Cię serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja bardzo lubie polskie naparstki, wydaja mi sie ciekawsze niz np angielskie-te ze sklepow pamiatkowych.W Anglii nie udalo mi sie jeszcze kupic innego niz z kalkomania, ewentualnie metalowy, a o recznie malowanych to mozna wogole zapomniec.No to przebieram nogami na sama mysl o tych, ktore tam skrywasz dla mnie ;).

      Usuń
  2. Martuś, przykre to co piszesz, ale cóż, samo życie :( Dziewczyna już nie ogarnia na co i z kim się zamienia ;)
    Ja mam na przykład "wieczny dług" u Iwonki i nie wiem, czy zdążę kiedykolwiek wyrównać rachunek z ilością naparstków, jakie mi wysłała.
    Żeby Cie trochę pocieszyć, to coś z podróży po Polsce też dla Ciebie mam :)
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokladnie tak jest jak napisalas...za duzo wymian to sie pogubila.Ojjj cos mi sie wydaje, ze ja bede miala rowniez dlug u Was hihihi.Ostatnio odwiedzam miejsca, w ktorych nie moge kupic naparstkow :-(.

      Usuń
    2. Smutne to co piszesz . Uważam że jeśli podchodzi się poważnie do wymian to taka sytuacja jaka Ciebie spotkała nie powinna mieć miejsca,to mi nie wygląda na pomyłkę tylko zwykłe kombinowanie.Moje wymianki , przynajmniej te które dotarły do mnie są udane.Mam za to inne doświadczenia.Od 22 lipca czekam na wysłanie naparstków przez Marene z Ekwadoru. Dziewczyna umawia się na wymianki a nie ma naparstków , w/g jej słów dopiero zamawia.Już pisałam do niej dwa razy , mam obiecaną wysyłkę na 17 sierpnia , więc czekam.

      Usuń
  3. Lindo e belos dedais.
    Um abraço e continuação de uma boa semana.

    OdpowiedzUsuń
  4. No tak to niestety czasem właśnie bywa. Przykre to...

    OdpowiedzUsuń
  5. Doskonale Cię rozumiem jeśli chodzi o przebieranie i wyszukiwanie wyjątkowych okazów. Wydaje mi się, że część naszych znajomych Kolekcjonerów z zagranicy zbiera właściwie wszystko, pod warunkiem, że naparstki się nie powtarzają. Stąd może (nie usprawiedliwiam oczywiście sytuacji, która Cię spotkała) taki brak zrozumienia. Zresztą to też wszystko zależy od zaawansowania zbieractwa i od kolekcjonerskich preferencji.

    Ja również takiej sytuacji wymiankowej nie miałam, ale "nadziałam" się na jeden z internetowych zakupów. Pisałam o tym na blogu, również ku przestrodze. Zdarzyło mi się także z jedną z Pań z facebooka nie wymienić, bo bariera językowa okazała się nie do pokonania. Niby się już prawie umówiłyśmy, po czym okazało się, że niestety nie.

    Rzeczywiście to co opisałaś to chyba na razie szczyt negatywnych doświadczeń wśród nas i dobrze, że się tym podzieliłaś. Co do dokładanych naparstków to jeszcze bym tak się nie denerwowała, nie posądzała bym wysyłającego o złą wolę, ale rzeczywiście wysyłanie drewna do lasu jest delikatnie mówiąc zabawne...

    Pozdrawiam i życzę Tobie i nam wszystkim, żeby nie przydarzały się takie sytuacje!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aga prawde powiedziawszy selekcjonowanie naparstkow zawdzieczam Tobie, niestety troche za pozno trafilam na Twojego bloga.W mojej kolekcji bylo juz wtedy mnostwo naparstkow, ktorych dzis bym juz nie kupila.Ale kupilam i maja swoje miejsce w gablotach.
      Niestety czesto bariera jezykowa z Hiszpankami mnie przerasta, wujek google niestety tlumaczy jak tlumaczy i wychodza z tego dziwadla.
      Nie pamietam opisanej przez Ciebie sytuacji z felernym zakupem, podeslij prosze linka do tego wpisu. Natomiast jezeli chodzi o niechciane "prezenty" do wymianek, to tak jak ja bym wyslala Hiszpance hiszpanski naparstek hehehe No tak, ale darowanemu koniowi nie zaglada sie do pyska...prawda?Zatem naparstek rowniez bedzie stal sobie w gablotce :). Buziaki

      Usuń
  6. Dosyłam link :) http://mythimblecollection.blogspot.com/2013/10/zakupy-przez-internet.html i oby jak najmniej takich...

    OdpowiedzUsuń
  7. Lamento esta situación, pero muchas veces el traductor mete la pata y los perjudicados son las personas que no se entienden.........y hay malos entendidos.
    A pesar de todo estos dedales son muy hermosos.
    Besos

    OdpowiedzUsuń